Ad Astra - James Gray (BONUS #18)
Dziejszy film do najłatwiejszych nie należy. Nie dość, że nietypowy, momentami graniczący z art-housem, to jeszcze napakowany znanymi nazwiskami, co jest niemal gotową receptą na dysonans poznawczy. To film, co do którego oceny widzowie zgodnie wypowiadają się ze wskazaniem na nie, natomiast wśród krytyków znaleźć można tyle peanów, co głosów mocno filmowi nieprzychylnych. I dogodź tu człowiekowi…
James Gray to coraz bardziej znane nazwisko w Hollywood, ale też i człowiek, który obrał raczej bezkompromisową drogę poprzez Fabrykę Marzeń, czego dowodem jest mocno osobisty i bezkompromisowy styl jego twórczości, który możemy znaleźć nie tylko w jego świetnym (i dość głośnym w światku filmowym) debiucie, jakim był w 1994 film Mała Odessa, ale i w takich dziełach jak Imigrantka, Zaginione Miasto Z, czy choćby dzisiejszy film.
O Ad Astrę można się spierać, czy dobry jest, czy też nie, ale warte naszej uwagi jest jedno – amerykański przemysł filmowy wydaje się obierać coraz to bardziej niszową trajektorię, jeśli chodzi o bombastyczne filmy traktujące o podboju kosmosu i poszukiwaniach obcych cywilizacji.
Oprócz – co prawda – nieco bardziej mainstreamowych Grawitacji czy Marsjanina (chociaż poniekąd i w tych przypadkach można by się spierać, czy aby napewno obrazy te aż tak epatują amerykańską „kliszą”) w zeszłym roku mieliśmy mocno niedoceniony obraz Damiena Chazelle’a pt. Pierwszy człowiek, który skupił się na wszystkim tylko nie na patosie, który zazwyczaj towarzyszy tego typu produkcjom i wydaje się, że z dzisiejszym filmem będzie podobnie, zarówno w przypadku nagród jak i wyniku kasowego.
Brad Pitt często podkreślał w wywiadach, jak wielkie wrażenie wywarł na nim scenariusz dzisiejszej produkcji, w którym zakochał się tak mocno, iż zdecydował się go również wyprodukować. To, co tak go oczarowało, to przede wszystkim studium bohatera, jego życie wewnętrzne i droga, którą musi przebyć, bo poznając losy swojego ojca poznał też i samego siebie.
I trzeba przyznać, iż przynajmniej aktorsko wybór Pitta jest tu strzałem w dziesiątkę, gdyż – pomimo swojej stoickości – jest to jedna z najbardziej złożonych ról w bogatej już karierze gwiazdora i kto wie, czy nie przyniesie mu kolejną (obok często wspominanej za drugoplanową rolę w Dawno temu w… Hollywood) nominację oscarową.
Jakby nie było, Darek stara się przetrawić zarówno plusy dodatnie, jak i ujemne dzisiejszej propozycji, a także skonfrontować to wszystko z lekko filozoficznym trój-pytaniem, czy a) prawdą jest to, iż film ten po prostu nie do końca się twórcom udał? b) czy to jednak my jako widzowie nie jesteśmy aby zbyt zafiksowani na punkcie tego, czym podobny film gatunkowy powinien być? c) czy i jedno, i drugie?
Oprócz tego, zatrzymamy się na chwilę przy sprawach doczesnych, nakreślając sytuację głośniejszych tytułów, które wejdą niebawem do kin, omawiając polskie filmy, o których było głośno podczas niedawno zakończonego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. A na dokładkę posłuchacie sobie o dwóch (także polskich) premierach, które wchodzą do kin w piątek 27 września.
Miłego słuchania!
Zwiastun
Rozpiska czasowa
HOUSEKEEPING
02:48 Nadchodzące premiery (Ford vs Ferrari, The Lighthouse, Lucy in the Sky, Western Stars, Dark Waters)
08:02 Polski Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni (Obywatel Jones, Boże Ciało, Ikar. Legenda Mietka Kosza, Ukryta gra)
PREMIERY 27 WRZEŚNIA
12:52 (Nie)znajomi
15:13 Mowa ptaków
DANIE GŁÓWNE
17:14 Ad Astra
Trailery & linki
Intro: Ryan Anderson – Stairwell (zmodyfikowane na potrzeby własne)
Podkład: Blue Dot Sessions – Low Light Switch (zmodyfikowany na potrzeby własne)
Licencja.