46. Wada ukryta - Paul Thomas Anderson

WADA UKRYTA

FILMWEB

IMDB


NOTATKI

Film, który będziemy Wam dziś Kochani próbowali przybliżyć, to naszym zdaniem ‘perełka’ jakich mało. Wada ukryta, czyli siódmy pełnometrażowy wyczyn Paula Thomasa Andersona, po prostu powaliła nas na łopatki. I to, w porównaniu z ogólnym przyjęciem jej przez krytykę, słabymi wynikami finansowymi oraz brakiem premiery kinowej w Polsce(!) czyni ją albo naszym podcastowym ‘inside joke’iem’, albo jednym z najbardziej niedocenionych dzieł w historii!!

Stwierdzenie, “będziemy próbowali” nie jest tu w najmniejszym stopniu przypadkowe, z racji tego, iż taki film nie trafia się zbyt często. Jest on bowiem zarazem spójny jak i zdefragmentowany, śmieszny jak i tragiczny, utkany z narkotycznych wizji, ale wciąż jednak z bardzo ciekawą i zarazem logiczną zagadką kryminalną. Roger Ebert, słynny nieżyjący już amerykański krytyk filmowy, napisał o nim w swojej świetnej recenzji, iż jego siłą jest zupełne oddanie się w ręce widza, bez jakiejkolwiek gwarancji, oczekiwań czy napinki.

Aby odpowiednio się do tego filmu nastroić, radzimy wyzbyć się jakichkolwiek założeń, zaufać talentowi reżysera (osiem nominacji do Oscara mówi samo za siebie) i jego genialnej obsadzie, następnie wygospodarować sto czterdzieści osiem minut czasu i po prostu dać się ponieść ‘strumieniowi świadomości’, który przy dobrej woli zawiedzie Was w rejony kinomaniakalnego bezkresu, wijąc się przez kolejne sceny niczym chiński wąż… Tak przynajmniej było z nami ;)

Najważniejsze jednak jest to, aby trzymać się ‘uchwytów’ w tym pojeździe o nazwie Wada ukryta już od samego początku i nie puszczać się ich, nawet jeśli intuicja podpowiada inaczej. Przez pierwsze kilkanaście minut bowiem, dzieło to potrafi być mocno zwodnicze i choć efektem ubocznym tego może być spadek naszego entuzjazmu, to właśnie to jest ten moment kluczowy.

Zamiast się jednak poddawać, warto się przemóc, jak przy syropie cebulowym na przeziębienie. Jedno i drugie czyni cuda, ale do tego potrzeba czasu i poświęcenia. ;) Im dalej w last, tym jest tylko lepiej, choć wcale nie oznacza to, że łatwiej. Dalsza jazda bowiem od tego momentu jest już ‘bez trzymanki’ i przy akompaniamencie klimatycznej muzyki oraz niesamowitych (nawet tych epizodycznych) kreacji aktorskich, wciąga widza niczym nowy odkurzacz.

Aha, zapomnielibyśmy… Jeśli na jakimkolwiek etapie filmu poczujecie się zagubieni w akcji, to o to właśnie Andersonowi chodziło. Nie powoduje to jednak zubożenia filmu, którego wielką zaletą jest możliwość jego wielorakiej intepretacji. Przygotujcie się zatem na coś, czego jeszcze nie widzieliście!

Miłego Słuchania!!


Rozpiska czasowa

HOUSEKEEPING

00:29 Cztery słowa o zarazie…

16:50 Serialowe polecajki i narzekajki

DANIE GŁÓWNE

24:33 Wada ukryta


Trailery & linki

BOOGIE NIGHTS

FILMWEB

IMDB

NIĆ WIDMO

FILMWEB

IMDB

AŻ POLEJE SIĘ KREW

FILMWEB

IMDB

MAGNOLIA

FILMWEB

IMDB


Intro: Ryan Anderson – Stairwell (zmodyfikowane na potrzeby własne)
Podkład: Blue Dot Sessions – Low Light Switch (zmodyfikowany na potrzeby własne) 
Licencja.

Previous
Previous

The Last Dance (minirecenzja)

Next
Next

45.5 Nowy Jork - Unorthodox