Upload (minirecenzja)
NOTATKI
Greg Daniels to twórca, który pomimo skromnego dorobku, w krótkim czasie dorobił się status kultowego, a wszystko to za sprawą dwóch seriali - amerykańskiego The Office oraz Parks and Rec, który zakończył swój maraton w tym roku. Tym bardziej więc nie mogliśmy się doczekać tego, co ów jegomość był w stanie wyczarować, tym razem biorąc na tapet całkiem nowy dla siebie gatunek.
Po genialnej epoce komediowej, Daniels zdecydował się podjąć rękawicę i z impetem wkroczył w świat sci-fi. Upload to jeden z dwóch najnowszych seriali Grega (o tym drugim opowiemy za dwa tygodnie), który - można by zaryzykować stwierdzenie - jest wariacją na temat jednego z odcinków serialu Black Mirror pt. San Junipero - ale w bardziej łagodnym ujęciu.
Mamy tu bowiem Nathana (Robbie Amell), który po śmierci zostaje zdigitalizowany przez swoją życiową partnerkę i odtąd śledzimy zarówno jego poruszanie się po cyfrowych zaświatach, interakcje bohatera z tymi, którzy zostali po “żywej” stronie, jak i rozmaite niuanse i
”rozkminy” dotyczące tego, co dziś wydaje się jeszcze fantazją, a w niedalekiej przyszłości może stać się całkiem realnym elementem naszej rzeczywistości.
W sukurs temu przychodzi drugi główny motyw serialu, czyli to, iż każdy mieszkaniec wirtualnego nieba posiada swojego anioła, który - niczym przedstawiciel handlowy Amazonu (nomen omen producenta serialu) - dostępny jest na każde skinienie swojego klienta. Mamy tu więc nie tylko zajawki czysto techniczne (które zresztą są chyba najlepszą częścią produkcji), jak i relację, która rodzi się między głównym bohaterem a “prowadzącą go” Norą (Andy Allo).
I choć Patryk i Darek różnią się nieco w swojej ocenie dzisiejszej produkcji, gdyż - trzeba postawić sprawę jasno - nie jest ona (łagodnie rzecz biorąc) wolna od niedoskonałości, to jest to pozycja na tyle ciekawa, iż warto się nad nią pochylić, choćby dla samego zagadnienia, które nurtuje nasz gatunek od zarania dziejów, czyli - czy możliwe jest życie po życiu. I jeśli tak, to w jaki sposób?
Miłego słuchania!
Intro: Ryan Anderson – Stairwell (zmodyfikowane na potrzeby własne)
Podkład: Blue Dot Sessions – Low Light Switch (zmodyfikowany na potrzeby własne)
Licencja.