51. Festen

FESTEN The Celebration

FILMWEB
IMDB


NOTATKI

Film, który trafił się nam w ostatnim pełnym w tym przedziwnym roku odcinku choć nie nastraja być może zbyt pozytywnie na przyszły, to jednak stanowi doskonałą ucztę audiowizualną, obok której nie można przejść obojętnie. Dodatkowo, jest to jeden z najważniejszych filmów w życiu Patryka, tym większe było więc zdziwienie jego żony, że wzięliśmy się za to wybitne duńskie dzieło dopiero po ponad trzech i pół roku nagrywania naszego podcastu…

Festen (1998) to trzeci pełnometrażowy film Thomasa Vinterberga, ale jest to ten, po którym jego kariera nabrała rozpędu i nie zwolniła po dziś dzień, ponieważ od tego momentu reżyser co roku pracował z coraz to większymi gwiazdami i budżetami. Choć trzeba przyznać też, że mimo, iż ten 51-latek ma na swoim koncie kilka poważniejszych hollywoodzkich produkcji, to jednak największe laury, jak do tej pory, zebrał za filmy stworzone na krajowym podwórku.

Najpierw otrzymał nominację do Złotych Globów za dzisiejszy dramat, następnie w 2012 roku zrealizował wybitne Polowanie, które przyniosło Danii nominację do Oscara w kategorii “film nieanglojęzyczny”, a najnowsze dzieło jednobrwiowego reżysera, czyli tegoroczny komediodramat Na rauszu, zagarnęło praktycznie całą pulę na zakończonym niedawno Festiwalu Filmów Europejskich (za film, reżyserię, scenariusz i podobno kolejną wybitną rolę Madsa Mikkelsena).

Wszelkie rozmowy o dzisiejszym dziele należy rozpocząć od informacji, iż zostało ono zrealizowane w oparciu o manifest artystyczny duńskiej grupy twórców, założycielem której (obok Vitnerberga) był sam Lars von Tier. “Dogma 95”, bo tak nazywał się ów ruch, to nic innego jak lista dziesięciu dość ortodoksyjnie brzmiących zasad, obowiązek przestrzegania których miał każdy reżyser, któremu zależało na tym, by jego film opatrzono certyfikatem tej kultowej już grupy.

Jak się jednak z czasem okazało, żywot tej grupy nie trwał zbyt długo, bo tylko dziesięć lat, a obaj panowie stworzyli tylko pierwsze dwa dzieła trzymające się jej zasad, każdy po jednym. W sumie, oficjalnie na całym świecie powstało 31 takich obrazów, m.in we Francji, Argentynie i Ameryce. I choć nie wszystkie z nich są najwyższych lotów, to w przypadku Festen trzeba przyznać, iż Vinterberg zdaje się udoskonalił formę Dogmy… już w jej “założycielskim” (Dogma #1) filmie.

Jeśli chodzi o wspomniane wyżej wymogi to, tak w skrócie, jednym z nich było tzw. “filmowanie z ręki”, dlatego też zdajemy sobie sprawię, że wielu fanów kina w tym momencie mogłoby powiedzieć pas. Ale zanim ktokolwiek z Was chciałby to uczynić, polecamy jednak zapoznać się najpierw z zawartością naszego odcinka, w którym to (jak zwykle bezspojlerowo) przybliżamy Wam walory filmu w pełnej krasie. Tutaj, natomiast, możemy jedynie nadmienić to, iż warto obejrzeć go zarówno, jeśli chodzi o zastosowanie przez jego twórcy nieszablonowej techniki, świetne aktorstwo, a także wartką (jak na tego typu kino) akcję oraz fabułę, która wciąga od samego początku.

Film był w swoim czasie dziełem dość przełomowym, jeśli chodzi o podejście do tematyki rodzinnych traum i przywar społecznych i jak nic pokazuje jak ciężko jest dziś znaleźć współczesne próby skutecznego połączenia powyższych zagadnień z ironią i humorem. Festen jest na tyle oryginalnym obrazem (nie tylko w formie, ale i samej treści), że potrafi zarówno wstrząsnąć widzem, jak i zaspokoić go artystycznie.

Thomas Vinterberg to nazwisko, które warto zapamiętać, bowiem zapewne jeszcze nie raz przyjdzie mu zaszokować cały filmowy świat nie tylko swoją wizją społeczeństwa, czy poglądem na życie, ale przede wszystkim umiejętnością przekazania prawd starych jak świat w mocno nieoczekiwany sposób.

Miłego słuchania!


Rozpiska czasowa

HOUSEKEEPING

00:44 Przydługie pogadanki o Irlandii i tutejszym kinie plus około noworoczne pseudointelektualne rozkminy ;) + darkowy popis irlandzkiego akcentu!

DANIE GŁÓWNE

18:40 Festen (Celebration)


Intro: Ryan Anderson – Stairwell (zmodyfikowane na potrzeby własne)
Podkład: Blue Dot Sessions – Low Light Switch (zmodyfikowany na potrzeby własne) 
Licencja.

Previous
Previous

Król (minirecenzja)

Next
Next

Mank (minirecenzja)